poniedziałek, 12 maja 2014

17. Zayn. (część 1)

specjalnie dla AdyWołos,wiedziałam, że się nie domyślisz dla kogo to będzie.  xD ;*


Nigdy nie wierzyłam w bajki. Dokładnie tak samo jak w przeznaczenie. Żyłam chwilą i twardo stąpałam po ziemi. Wszystko co w życiu osiągnęłam, zawdzięczałam tylko i wyłącznie sobie. Jestem Polką i od zawsze mieszkałam w Warszawie. Kochałam to miasto, jednak moim największym marzeniem był wyjazd do Anglii. Sama nie wiedziałam dlaczego akurat tam. Może chciałam spełnić się w roli terapeutki w innym kraju, pośród innej kultury? Zaczęłam zawzięcie uczyć się języka. Studiowałam dwa kierunki na raz, przygotowując się na swój wyjazd. W końcu, po skończeniu dwudziestego roku życia, wyjechałam. Zostawiając w kraju rodzinę i przyjaciół. Jechałam po swój sen. Z plecakiem wypełnionym słownikami, książkami i kilkoma koszulkami. W końcu mi się udało. Dostałam się na świetną uczelnie i kontynuowałam naukę, godząc ją jednocześnie z pracą w kawiarni. Moje życie układało się zupełnie tak jak tego chciałam. Nie spodziewałam się jednak, że spotkam na swojej drodze, zupełnie przypadkowo, osobę, która będzie w stanie obrócić mój świat do góry i nieświadomie w nim namieszać.

Tego dnia śpieszyłam się na korepetycje, których udzielałam pewnej bardzo sympatycznej dziewczynce. Od samego początku bardzo się zaprzyjaźniłyśmy i była dla mnie jak siostra. Nienawidziłam się spóźniać. Wybiegłam z domu i stając przy ulicy, zaczęłam nerwowo machać na jakąś taksówkę. Ponieważ był to styczeń, na drogach było mnóstwo kałuż, pozostałych po stopniałym śniegu. W pewnym momencie jakiś niepoważny kierowca minął mnie, tym samym ochlapując mój kremowy płaszcz, włosy i twarz. Wkurzona, przeklinałam pod nosem. Nawet nie zauważyłam, że owy kierowca powoli cofa się do miejsca, w którym stałam, nie zważając na trąbienie. W końcu zatrzymał się tuż przede mną. Z czarnego, ogromnego BMW, wysiadł wysoki chłopak o ciemnej karnacji i gęstym zaroście. Zanim jeszcze zdążył się odezwać, z moich ust wypłynęła rzeka przekleństw. Zarówno polskich jak i angielskich. Jeszcze nigdy nie przeklinałam tak obficie, jak w ciągu tamtej minuty. Kiedy w końcu wyrzuciłam z siebie wszystko, co leżało mi na sercu, spojrzałam na chłopaka. Stał ze spuszczoną głową, niczym chłopiec przyjmujący naganę za swoje zachowanie. Odetchnęłam i uspokoiłam swoje myśli. 

- bardzo cię przepraszam. - odezwał się w końcu. Dopiero, gdy na mnie spojrzał zauważyłam jego brązowe, pełne blasku oczy i malinowe, pełne usta. I właśnie wtedy, po raz pierwszy w życiu, zapragnęłam skosztowania malin w środku stycznia. Zrobiło mi się strasznie głupio i skrzywiłam się. 
- nie ma za co. - rzuciłam w końcu, posyłając nieznajomemu nikły uśmiech. 
- pokryje wszelkie koszty prania. - wskazał na mój płaszcz. 
- co? - spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Spuściłam wzrok, tym samym zauważając w jakim stanie jest mój ulubiony płaszcz. Wcześniej kremowy, teraz wyglądał jak zwykła szmata. Odetchnęłam i wzrokiem powróciłam do nieznajomego.
- jeśli chcesz, mogę cię podwieźć. - uśmiechnął się. Wzruszyłam ramionami i zgodziłam się. Przecież muszę zdążyć na te korepetycje, a żadna taksówka i tak nie miała zamiaru się zatrzymać. Wsiadłam do czarnego auta i od razu zdjęłam z siebie płaszcz. Zaczęłam wycierać mokre plamy, jednak nie dawało to zadowalających skutków. Zanim jeszcze ruszył, nachylił się nade mną. Wtedy właśnie poczułam intrygujący i niesamowity zapach jego perfum. Zaciągnęłam się nimi dyskretnie, a na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech. Ze schowka wyjął paczkę chusteczek i podał mi ją. Urzekł mnie, kiedy wraz ze mną, wycierał ślady błota z mojego płaszcza. Kiedy skończyliśmy, uśmiechnął się do mnie uroczo i dopiero wtedy pożałowałam, że nie zdążyłam tego dnia zrobić makijażu i spryskać się swoimi ulubionymi perfumami. 

Podałam chłopakowi adres i ruszyliśmy. Czyściłam swoje obłocone włosy i ścierałam z twarzy resztki brudnej wody. Przez cały ten czas czułam na sobie jego wzrok. W końcu zatrzymaliśmy się w pod jednym z białych domków w najlepszej dzielnicy miasta. Podziękowałam chłopakowi i zanim jeszcze wysiadłam, wręczył mi kawałek kartki z zapisanym numerem konta i nazwiskiem, sugerując bym wysłała mu rachunek z pralni. Spojrzałam na niego jak na idiotę. Nie będę wysyłała rachunku na kwotę parudziesięciu funtów. Aż tak zdesperowana nie jestem. Spojrzałam po raz kolejny na jego twarz i poczułam, że wcale nie mam ochoty wysiadać z jego samochodu. Musiałam się jednak zmusić. Pożegnałam się raz jeszcze i zatrzaskując za sobą drzwi, ruszyłam w stronę drewnianych drzwi. Byłam zawiedziona, bo nawet nie spytał mnie o imię. Kiedy stanęłam przed samym wejściem do białego, uroczego domu na przedmieściach Londynu, walczyłam ze sobą z całych sił, by się nie odwrócić. Odetchnęłam głęboko i nacisnęłam na dzwonek. Zanim jeszcze weszłam do środka, spojrzałam na kawałek kartki, którą wręczył mi nieznajomy. 

"Zayn Malik, nr. XXX"

Przejechałam palcem po imieniu i nazwisku i uśmiechnęłam się w duchu. Drzwi się otworzyły, a ja przywoławszy uśmiech na twarz, wkroczyłam śmiało do środka. 


Po dwóch godzinach skończyłam zajęcia. Pożegnałam się z uczennicą i wyszłam. Stanęłam jak wryta, kiedy przekroczyłam furtkę. Po drugiej stronie ulicy stał ten sam, czarny samochód. Uśmiechnęłam się i odważnym krokiem ruszyłam w jego stronę. Zauważywszy mnie, wysiadł z auta i również podążał w moją stronę. Spotkaliśmy się na środku ulicy. 

Wieczorem siedziałam z nim w jednej z najlepszych restauracji w mieście. Miałam na sobie ulubioną sukienkę, makijaż, a zapach moich ulubionych perfum otulał delikatnie moje ciało. Wpatrywałam się w jego malinowe usta, opuszkami palców dotykając kieliszka z czerwonym winem. On zawzięcie o czymś opowiadał, a ja słuchając, nie potrafiłam oderwać oczu od jego twarzy. W końcu zapadła między nami cisza. Nie była to jednak niezręczna cisza. Wpatrywał się w moje oczy, rozbierając mnie powoli i docierając do serca. Nigdy nie zdażyło mi się coś podobnego.

Kiedy odwoził mnie taksówką do domu, w duchu modliłam się o jakąś nierówność na drodze. Coś, co sprawiłoby, że zaspokoiłabym ogromne pragnienie, rodzące się w moim wnętrzu. Chciałam poczuć jego bliskość, ponownie zaciągnąć się zapachem jego perfum. Udało się. Kiedy taksówkarz skręcił, moja twarz znalazła się tuż przy jego torsie, a ręce na jego ramionach. Uniosłam głowę i spotkałam się z jego uśmiechem i czekoladowymi oczami, które skrywały w sobie głębie i tajemnicę. Tajemnicę, którą pragnęłam odkrywać z każdym kolejnym dniem. 

2 komentarze:

  1. Super :-D Zayn to zawsze wie gdzie ma się pojawić xd
    Buźka :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. http://1d-she-diary-beautiful-butterfly.blogspot.com/
    zapraszam nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K