wtorek, 8 kwietnia 2014

12. Louis i Harry.



Pewnego dnia dostałam szansę, o której marzy wiele tancerzy. Zaproponowano mi bowiem dwumiesięczny wakacyjny kurs tańca, który osobiście miałam poprowadzić. A najlepsze było to, że miałam mieć zajęcia w jednej z najlepszych szkół tańca. Byłam niesamowicie szczęśliwa dopóki nie dowiedziałam się gdzie owa szkoła się znajduje.

- Londyn, Anglia – uśmiechnął się do mnie [T.J.I], mój szef.
- co?! Mam jechać do Anglii? – byłam w totalnym szoku. Co prawda zawsze chciałam zwiedzić ten kraj, jednak był jeden mankament. Nie potrafiłam mówić po angielsku tak dobrze jakbym tego chciała.
- [T.I] nie stresuj się! masz jeszcze ponad miesiąc! Zdążysz podszlifować język – uśmiechnął się młody mężczyzna.
- skoro nie zdążyłam zrobić tego przez tyle lat, to niby zdążę w miesiąc?! Żartujesz sobie ze mnie..
- jak zwykle przesadzasz. Ja w ciebie wierzę. Poza tym nie jedziesz tam, żeby gadać tylko nauczać! Uwierz mi, że właściciele XX nie mogą się doczekać by cię poznać.

Nie odpowiedziałam nic więcej. Byłam przerażona. Zawsze marzyłam o takiej szansie, ale nie sądziłam, że będę musiała wyjeżdżać aż do Anglii.
Cały miesiąc spędziłam albo na szybkich kursach angielskiego, albo w domu wciąż coś sobie powtarzając.

- [T.I], może byś się wzięła w garść i popracowała nad układami? – powtarzała jak zwykle opanowana [T.J.I], moja najlepsza przyjaciółka. – przez ten głupi angielski chyba zapomniałaś jak się tańczy! – zaśmiała się, włączając muzykę. Jak zwykle jej uległam i dałam się ponieść muzyce. Do wyjazdu zostały mi dwa dni. Przez ten czas postanowiłam popracować nad układami.


~*~

- [T.I]… - usłyszałam przeciąganie przyjaciółki. Już wiedziałam, że coś ode mnie chce. Od zawsze tak właśnie się zachowywała, kiedy miała do mnie jakąś sprawę.
- co? – spojrzałam na nią znad laptopa
- wiesz kto mieszka w Londynie? – wyszczerzyła się
- hm.. niech pomyślę.. ludzie?
- głupia jesteś. – udała obrażoną – jak już tam będziesz i spotkasz mojego Harry’ego to poproś go o autograf! Albo najlepiej porwij i przywieź mi!

No tak. Zapomniałam, że moja najlepsza przyjaciółka kocha się od zawsze w One Direction. Przewróciłam oczami i zgodziłam się.

- kocham cię, wiesz? I będę tęskniła! – rzuciła się na mnie, przytulając
- ja ciebie też. – zaśmiałam się i odwzajemniłam gest
- obiecaj, że będziesz się odzywała!
- tak jest! – zasalutowałam i obie wybuchłyśmy śmiechem.


~*~

Szłam szybkim krokiem, całkiem nieznanymi mi ulicami Londynu, trzymając w ręce kartkę z adresem szkoły tańca. Nawet nie zauważyłam kiedy zza rogu wyłoniła się ogromna postać, a  sekundę później już na nią wpadłam.

- och, przepraszam.. bardzo przepraszam.. – rzuciłam szybko, nawet nie patrząc kogo staranowałam.
- spoko, nie ma za co. – usłyszałam niski, zachrypnięty śmiech. Podniosłam głowę a moim oczom ukazał się wysoki szatyn z bujnymi lokami. Uśmiechnęłam się głupio i odsunęłam.
- jeszcze raz bardzo przepraszam. – zaczęłam, spoglądając w jego oczy. Były naprawdę ładne. Zielone, takie jak od zawsze lubiłam najbardziej. Ukazał urocze dołeczki i wpatrywał się we mnie bez słowa. – um.. to ja już pójdę. Cześć. – ledwo wydukałam swoim łamanym angielskim i odeszłam .

Szłam szybkim krokiem, tym razem patrząc przed siebie.

- hej! Przepraszam! – usłyszałam za sobą krzyk. Kiedy się odwróciłam moim oczom ukazał się chłopak na którego wpadłam. Zatrzymałam się i spojrzała na niego ze zdziwieniem. – zgubiłaś coś – rzucił podbiegając do mnie i wręczając mi kartkę, na której miałam zapisany adres.

- o matko, dziękuję bardzo. – uśmiechnęłam się do niego i odetchnęłam z ulgą.
- Harry – wyciągnął dłoń w moją stronę i wyszczerzył się
- [T.I], miło mi – uścisnęłam jego dużą dłoń.

Widziałam jak otwiera buzię by powiedzieć coś jeszcze. I wtedy właśnie się przeraziłam. Przecież nawet jeśli go zrozumiem, to zanim coś wydukam.. będzie miał ze mnie radochę.

- gdzie się tak śpieszysz?
- ja.. um.. do szkoły tańca.
- Do której? – nie dawał za wygraną. Najwyraźniej chciał pogadać, a ja z każdą minutą stresowałam się jeszcze bardziej. Wskazałam na karteczkę z adresem.
- tylko nie za bardzo wiem jak tam dojść.. – dodałam z zażenowaniem.
- mogę ci pomóc, żaden problem – ponownie ukazał dołeczki.
- nie.. nie chcę zajmować ci czasu. Na pewno masz coś lepszego do roboty..
- sam to zaproponowałem, więc jak widać nie mam – wyszczerzył się i ruszył do przodu. stałam jak wryta wpatrując się w jego plecy. Odwrócił się i pomachał bym szła za nim. Odchrząknęłam  i dołączyłam do bruneta.

- skąd jesteś? Masz dziwny akcent – zaczął nagle.
- jestem z Polski.. – odrzekłam nieśmiało
- to co tu robisz? – uśmiechnął się
- przyjechałam na wakacyjny kurs tańca..
- uczysz się tańczyć? – spojrzał na mnie zaciekawiony
- nie.. ja uczę. – rzuciłam szybko, odwracając głowę
- no, no. To musi być ciekawe. Od jak dawna tańczysz?
- od 12 lat.. – odpowiadałam za każdym razem krótko i szybko.
- czuję się jak na przesłuchaniu. Czemu tak odpowiadasz? Nie chcesz ze mną gadać? – przeszył mnie swoimi zielonymi ślepiami.
- nie.. to znaczy.. nie o to chodzi. Po prostu nie jestem zbyt dobra w angielskim.. – rzuciłam z zakłopotaniem i od razu odwróciłam wzrok.
- nie zauważyłem. – wyszczerzył się. Znów zaczął coś do mnie mówić. Jednak tym razem opowiadał zamiast pytać. W sumie to bardzo się ucieszyłam. Od zawsze lepiej rozumiałam, niż dogadywałam się.

Parę minut później zatrzymaliśmy się przed małą, ceglaną kamienicą.
- to tutaj – wskazał na budynek.
- dziękuję. – uśmiechnęłam się i podałam chłopakowi rękę
- proszę bardzo – uścisnął mą dłoń. Już miał odejść, jednak zauważyłam w jego minie chwilę zawahania. Odwrócił się z powrotem – a może wymienimy się numerami? Gdybyś się zgubiła to możesz zadzwonić. – zaśmiał się. skinęłam nieśmiało głową. chwilę potem wyciągał z kieszeni długopis. Zapisał mi swój numer na karteczce, którą wciąż kurczowo trzymałam i podał mi długopis.

- ja nie mam żadnej kartki.. – rzuciłam myśląc gdzie mogę zapisać swój telefon.
- żaden problem.. – wyszczerzył się, podciągnął rękaw i wyciągnął rękę
- serio?
- jasne!

Kiedy zapisywałam  owe dziewięć liczb, ukradkiem przyglądałam się jego tatuażom. Przez zagapienie się ostatnią cyfrę wpisałam trochę za mocno przyciskając długopis. Napiął momentalnie mięśnie ręki.

- przepraszam.. – wyszeptałam żałośnie, bojąc się spojrzeć w jego dziecięcą twarz.
- nic się nie stało – zaśmiał się i spojrzał na zapisany przeze mnie numer. – dzięki – ucałował mnie w policzek i machając odszedł. Stałam jak wryta wpatrując się w dal. Czułam jak na moich policzkach pojawia się mimowolny rumieniec.  Kiedy w końcu się otrząsnęłam wzięłam głęboki wdech i wkroczyłam pewnym krokiem do budynku.


~*~

Skończyłam zajęcia po dwóch godzinach. Wyszłam zmęczona, jednak bardzo zadowolona. Ruszyłam przed siebie. Po przejściu parunastu metrów zorientowałam się, że w sumie tak naprawdę to nie wiem jak mam wrócić do hotelu. Rozejrzałam się nerwowo. Nie miałam pojęcia gdzie się znajdowałam, nie poznawałam żadnych budynków, ani sklepów. Postanowiłam zaryzykować i spytać pierwszą napotkaną osobę o drogę. Ułożyłam sobie w głowie co dokładnie powiedzieć i rozejrzałam się raz jeszcze. Miałam szczęście, bo pod jednym ze sklepów stał jakiś młody chłopak. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w jego stronę, wciąż powtarzając sobie pytanie po angielsku.

- um.. przepraszam? – zagadnęłam. Chłopak odwrócił się z uśmiechem.
- tak?
- wiesz może jak dojść do XX Hotel?
- turystka? – uśmiechnął się sympatycznie.
- powiedzmy.. nie mam kompletnie pojęcia gdzie jestem..
- idziesz cały czas prosto i przy tamtym sklepie z bibelotami – wskazał palcem – skręcasz w prawo. A później to już prosta droga, bo sama zobaczysz budynek.
- dziękuje bardzo. – odrzekłam i spojrzałam na chłopaka. I wtedy coś sobie uświadomiłam. Przyglądałam mu się jeszcze dłuższą chwilę, nie mogąc skojarzyć skąd ja go znam. Bo na pewno już gdzieś go widziałam.

- coś nie tak? – wyrwał mnie z zamyślenia.
- przepraszam.. mam wrażenie, że skądś cię znam.. – rzuciłam, nie myśląc
- Louis, miło mi – wyciągnął rękę w moją stronę
- [T.I], mnie również. – przedstawiłam się, ściskając jego dłoń jednak nie puszczając. Wciąż patrzyłam z ciekawością w jego twarz. – kurwa wiem! – krzyknęłam po polsku, a on się wzdrygnął

- co? – zdziwił się
- ty jesteś z One Direction, zgadza się?
- owszem – zaśmiał się – zagadka rozwiązana. – spojrzał na nasze dłonie. Kiedy się zorientowałam, że wciąż go trzymam, zrehabilitowałam się i odskoczyłam.
- wybacz. Głupio wyszło. – podrapałam się po tyle głowy i uśmiechnęłam. – w każdym razie dziękuję za pomoc i jeszcze raz przepraszam. – dodałam i ruszyłam przed siebie. przez cały czas powtarzałam sobie w myślach, jaka ja jestem głupia. Co by na to powiedziała [T.J.I]. Pewnie miała by ze mnie wielką… o boże! Mysląc o przyjaciółce uświadomiłam sobie co mnie przed chwilą spotkało.

- przecież tak chciała ich autografy.. jestem taka głupia. – powiedziałam do siebie i odwróciłam się z nadzieją. Miałam szczęście. Chłopak stał wciąż w tym samym miejscu. Wzięłam głęboki oddech i przywołałam sztuczny uśmiech na swoją twarz.

- um.. Louis? – wyszeptałam do jego pleców.
- hm? O, to ty – uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów.
- przepraszam, że zawracam ci głowę ale.. taka głupia sprawa.. – zaczęłam dukać. Gdybym mogła powiedzieć to po polsku, byłoby o wiele prościej.
- no co tam? – uśmiech nie znikał z jego twarzy
- moja przyjaciółka bardzo was lubi. Ucieszyłaby się gdybym zdobyła autograf chociażby jednego z was – wyszczerzyłam się głupio. Sama nie chciałam wiedzieć jak głupio teraz wyglądam.
- nie ma sprawy! Masz coś do pisania? – no nie, znowu to samo. Pokręciłam przecząco głową i zamyśliłam się. nagle usłyszałam cichy śmiech chłopaka.

- co cię tak bawi? – spytałam
- śmiesznie wyglądasz jak myślisz – rzucił i udał moją minę. Uśmiechnęłam się z zażenowaniem i odwróciłam twarz, na którą wkraczał rumieniec. Zauważyłam, że stoimy niedaleko kawiarni. Poprosiłam szatyna by chwilę poczekał i weszłam do środka. Chwilę potem wręczałam mu małą karteczkę i długopis.

- proszę – oddał mi kawałek papieru, a z jego twarzy wciąż nie znikał uśmiech.
- dziękuję ci bardzo. No to ja już pójdę. Cześć – odwzajemniłam gest i odchodząc, pomachałam mu.


~*~

Leżałam na łóżku, w swoim hotelowym pokoju. Dopiero teraz poczułam prawdziwe zmęczenie. Nie miałam nawet siły wstać, by pójść na kolację. Uznając więc, że nie dam rady zrobić większego ruchu niż podniesienie ręki, postanowiłam zadzwonić do [T.J.I]  i opowiedzieć jej o dzisiejszych przygodach.

- Jak dobrze, że się W KOŃCU odezwałaś – usłyszałam w słuchawce krzyk, akcentujący ostatnie słowa
- cześć mała – uśmiechnęłam się do siebie – nawet nie wiesz jakie miałam dzisiaj przygody!
- opowiadaj!
- po pierwsze.. nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek mnie coś takiego spotka.. – zaczęłam i opowiedziałam jej o sytuacji z Harry’m.
- jak on wyglądał? – dopytywała – bo może to..
- [T.J.I], przestań! Myślisz, że wszyscy kolesie o takim imieniu mieszkający w Londynie, to on?
- no nie ale..
- a propos. Mam dla ciebie moja droga niespodziankę – zaśmiałam się
- no mów? – zaciekawiła się
- nie zgadniesz co teraz trzymam w dłoni!
- hm.. telefon? – obydwie wybuchłyśmy śmiechem.
- nie głupia. Spotkałam dziś ciekawą osobę.. i mam dla ciebie autograf pana Louis’a – ostatnie słowa wypowiedziałam bardzo wyraźnie i powoli
- co?! – tak głośno krzyknęła, że aż musiałam odsunąć telefon od ucha – boże! Nie wierzę! [T.I]! Nawet nie wiesz jak cię kocham! – wciąż mówiła podnieconym głosem – ale jak to zrobiłaś?

Zaczęłam opowiadać przyjaciółce o całym zdarzeniu, przekręcając w międzyczasie między palcami ową karteczkę z jego podpisem. Nagle zamilkłam, wgapiając się w owy kawałek papieru.

- [T.I], jesteś tam?
- t.. tak.. – wyszeptałam, usiadłam gwałtownie i przyjrzałam się karteczce po raz kolejny.
- co się dzieje?
- ej.. on..
- no co? – dopytywała zniecierpliwiona
- on mi zapisał swój numer. – rzuciłam szybko.
- ty to masz niepojęte szczęście.. – stwierdziła z rozżaleniem w głosie. – zadzwoń do niego!
- ale dlaczego.. – wciąż nie mogłam pojąc co zobaczyłam, mimo, że cały czas patrzyłam na zapisane czarno na białym dziewięć cyferek.
- a nie jesteś ciekawa?  Poza tym jesteś śliczna, a on to docenił. jest taaaaki uroczy… - [T.J.I] znów zaczęła się rozpływać.

Po godzinie dalszej rozmowy i dociekania o co chodzi postanowiłyśmy się rozłączyć. Następnego dnia miałam mieć kolejne, jeszcze dłuższe zajęcia więc chciałam się wyspać.
Kiedy kładłam głowę na poduszce usłyszałam cichy dźwięk przychodzącej wiadomości. Niechętnie wyciągnęłam rękę i chwyciłam za telefon. Jasność ekranu uderzyła w moje oczy, przetarłam je i spojrzałam na komórkę.

”Hej mała. Nie dzwoniłaś, więc chciałem się upewnić czy się nie zgubiłaś. ;) Harry.”

Nie ukrywam, że byłam tą wiadomością naprawdę zaskoczona. Zdążyłam zapomnieć o tym, że przecież wymieniliśmy się numerami. Nie ukrywam również, że zrobiło mi się bardzo miło. Nie sądziłam, że chłopak się w ogóle odezwie.

„Z małą pomocą udało mi się trafić z powrotem do hotelu. Dziękuję za troskę. ;)”

Po odpisaniu odłożyłam komórkę i kiedy moja głowa spotkała się z poduszką od razu odleciałam. Kiedy rano obudziły mnie śpiewy ptaków, od razu przypomniałam sobie co mi się śniło. Tylko dlaczego akurat w pamięć zapadły mi te duże, niebieskie tęczówki, i naprawdę niesamowity, uroczy uśmiech? On nie może mi się podobać. Nie mogłam się zauroczyć. Przecież to jakiś zupełnie obcy chłopak. Przecież to śmieszne i niedorzeczne. Jestem strasznie głupia.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

zastanawiam się czy nie napisać kolejnej części. nie wiem jednak czy ten imagin jest tego warty. to totalny spontan. co o tym myślicie?  

4 komentarze:

  1. rozdział świetny :) życzę weny i czekam na kolejny :)
    zapraszam ---> http://1d-she-diary-beautiful-butterfly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku przestraszyłam się że to Larry ale całe szczęśnie nie! :D
    Ogólnie to trochę dziwne że poznała Louisa a Harry'ego już nie, zwłaszcza że ta jej przyjaciółka tak za nim szaleje ale co ja tam wiem xD
    Chcę dalszą część więc radzę ci się spieszyć! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No świetny jest ten imagin! :D dobrze, że jest tam jakaś dziewczyna, bo już myślałam, że będzie to tylko o Harrym i Lou :)
    konieczne pisz kolejne części, bo zapowiada się fantastycznie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest świetny.
    Na samym początku myślałam, że chodzi o Larry'ego i i już uśmiechałam się do monitora, a tutaj nici :( Ale i tak imagin bardzo mi się spodobał :D
    Mam nadzieję, że napiszesz kolejną część.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K