Pewnego dnia dostałam szansę, o której marzy wiele tancerzy.
Zaproponowano mi bowiem dwumiesięczny wakacyjny kurs tańca, który osobiście
miałam poprowadzić. A najlepsze było to, że miałam mieć zajęcia w jednej z
najlepszych szkół tańca. Byłam niesamowicie szczęśliwa dopóki nie dowiedziałam
się gdzie owa szkoła się znajduje.
- Londyn, Anglia – uśmiechnął się do mnie [T.J.I], mój szef.
- co?! Mam jechać do Anglii? – byłam w totalnym szoku. Co
prawda zawsze chciałam zwiedzić ten kraj, jednak był jeden mankament. Nie
potrafiłam mówić po angielsku tak dobrze jakbym tego chciała.
- [T.I] nie stresuj się! masz jeszcze ponad miesiąc! Zdążysz
podszlifować język – uśmiechnął się młody mężczyzna.
- skoro nie zdążyłam zrobić tego przez tyle lat, to niby
zdążę w miesiąc?! Żartujesz sobie ze mnie..
- jak zwykle przesadzasz. Ja w ciebie wierzę. Poza tym nie
jedziesz tam, żeby gadać tylko nauczać! Uwierz mi, że właściciele XX nie mogą
się doczekać by cię poznać.
Nie odpowiedziałam nic więcej. Byłam przerażona. Zawsze
marzyłam o takiej szansie, ale nie sądziłam, że będę musiała wyjeżdżać aż do
Anglii.
Cały miesiąc spędziłam albo na szybkich kursach
angielskiego, albo w domu wciąż coś sobie powtarzając.
- [T.I], może byś się wzięła w garść i popracowała nad
układami? – powtarzała jak zwykle opanowana [T.J.I], moja najlepsza
przyjaciółka. – przez ten głupi angielski chyba zapomniałaś jak się tańczy! –
zaśmiała się, włączając muzykę. Jak zwykle jej uległam i dałam się ponieść
muzyce. Do wyjazdu zostały mi dwa dni. Przez ten czas postanowiłam popracować
nad układami.
~*~
- [T.I]… - usłyszałam przeciąganie przyjaciółki. Już
wiedziałam, że coś ode mnie chce. Od zawsze tak właśnie się zachowywała, kiedy
miała do mnie jakąś sprawę.
- co? – spojrzałam na nią znad laptopa
- wiesz kto mieszka w Londynie? – wyszczerzyła się
- hm.. niech pomyślę.. ludzie?
- głupia jesteś. – udała obrażoną – jak już tam będziesz i
spotkasz mojego Harry’ego to poproś go o autograf! Albo najlepiej porwij i
przywieź mi!
No tak. Zapomniałam, że moja najlepsza przyjaciółka kocha
się od zawsze w One Direction. Przewróciłam oczami i zgodziłam się.
- kocham cię, wiesz? I będę tęskniła! – rzuciła się na mnie,
przytulając
- ja ciebie też. – zaśmiałam się i odwzajemniłam gest
- obiecaj, że będziesz się odzywała!
- tak jest! – zasalutowałam i obie wybuchłyśmy śmiechem.
~*~
Szłam szybkim krokiem, całkiem nieznanymi mi ulicami
Londynu, trzymając w ręce kartkę z adresem szkoły tańca. Nawet nie zauważyłam
kiedy zza rogu wyłoniła się ogromna postać, a
sekundę później już na nią wpadłam.
- och, przepraszam.. bardzo przepraszam.. – rzuciłam szybko,
nawet nie patrząc kogo staranowałam.
- spoko, nie ma za co. – usłyszałam niski, zachrypnięty
śmiech. Podniosłam głowę a moim oczom ukazał się wysoki szatyn z bujnymi
lokami. Uśmiechnęłam się głupio i odsunęłam.
- jeszcze raz bardzo przepraszam. – zaczęłam, spoglądając w
jego oczy. Były naprawdę ładne. Zielone, takie jak od zawsze lubiłam
najbardziej. Ukazał urocze dołeczki i wpatrywał się we mnie bez słowa. – um..
to ja już pójdę. Cześć. – ledwo wydukałam swoim łamanym angielskim i odeszłam .
Szłam szybkim krokiem, tym razem patrząc przed siebie.
- hej! Przepraszam! – usłyszałam za sobą krzyk. Kiedy się
odwróciłam moim oczom ukazał się chłopak na którego wpadłam. Zatrzymałam się i
spojrzała na niego ze zdziwieniem. – zgubiłaś coś – rzucił podbiegając do mnie
i wręczając mi kartkę, na której miałam zapisany adres.
- o matko, dziękuję bardzo. – uśmiechnęłam się do niego i
odetchnęłam z ulgą.
- Harry – wyciągnął dłoń w moją stronę i wyszczerzył się
- [T.I], miło mi – uścisnęłam jego dużą dłoń.
Widziałam jak otwiera buzię by powiedzieć coś jeszcze. I
wtedy właśnie się przeraziłam. Przecież nawet jeśli go zrozumiem, to zanim coś
wydukam.. będzie miał ze mnie radochę.
- gdzie się tak śpieszysz?
- ja.. um.. do szkoły tańca.
- Do której? – nie dawał za wygraną. Najwyraźniej chciał
pogadać, a ja z każdą minutą stresowałam się jeszcze bardziej. Wskazałam na
karteczkę z adresem.
- tylko nie za bardzo wiem jak tam dojść.. – dodałam z
zażenowaniem.
- mogę ci pomóc, żaden problem – ponownie ukazał dołeczki.
- nie.. nie chcę zajmować ci czasu. Na pewno masz coś
lepszego do roboty..
- sam to zaproponowałem, więc jak widać nie mam –
wyszczerzył się i ruszył do przodu. stałam jak wryta wpatrując się w jego
plecy. Odwrócił się i pomachał bym szła za nim. Odchrząknęłam i dołączyłam do bruneta.
- skąd jesteś? Masz dziwny akcent – zaczął nagle.
- jestem z Polski.. – odrzekłam nieśmiało
- to co tu robisz? – uśmiechnął się
- przyjechałam na wakacyjny kurs tańca..
- uczysz się tańczyć? – spojrzał na mnie zaciekawiony
- nie.. ja uczę. – rzuciłam szybko, odwracając głowę
- no, no. To musi być ciekawe. Od jak dawna tańczysz?
- od 12 lat.. – odpowiadałam za każdym razem krótko i
szybko.
- czuję się jak na przesłuchaniu. Czemu tak odpowiadasz? Nie
chcesz ze mną gadać? – przeszył mnie swoimi zielonymi ślepiami.
- nie.. to znaczy.. nie o to chodzi. Po prostu nie jestem
zbyt dobra w angielskim.. – rzuciłam z zakłopotaniem i od razu odwróciłam
wzrok.
- nie zauważyłem. – wyszczerzył się. Znów zaczął coś do mnie
mówić. Jednak tym razem opowiadał zamiast pytać. W sumie to bardzo się
ucieszyłam. Od zawsze lepiej rozumiałam, niż dogadywałam się.
Parę minut później zatrzymaliśmy się przed małą, ceglaną
kamienicą.
- to tutaj – wskazał na budynek.
- dziękuję. – uśmiechnęłam się i podałam chłopakowi rękę
- proszę bardzo – uścisnął mą dłoń. Już miał odejść, jednak
zauważyłam w jego minie chwilę zawahania. Odwrócił się z powrotem – a może
wymienimy się numerami? Gdybyś się zgubiła to możesz zadzwonić. – zaśmiał się.
skinęłam nieśmiało głową. chwilę potem wyciągał z kieszeni długopis. Zapisał mi
swój numer na karteczce, którą wciąż kurczowo trzymałam i podał mi długopis.
- ja nie mam żadnej kartki.. – rzuciłam myśląc gdzie mogę
zapisać swój telefon.
- żaden problem.. – wyszczerzył się, podciągnął rękaw i
wyciągnął rękę
- serio?
- jasne!
Kiedy zapisywałam owe
dziewięć liczb, ukradkiem przyglądałam się jego tatuażom. Przez zagapienie się
ostatnią cyfrę wpisałam trochę za mocno przyciskając długopis. Napiął momentalnie
mięśnie ręki.
- przepraszam.. – wyszeptałam żałośnie, bojąc się spojrzeć w
jego dziecięcą twarz.
- nic się nie stało – zaśmiał się i spojrzał na zapisany
przeze mnie numer. – dzięki – ucałował mnie w policzek i machając odszedł.
Stałam jak wryta wpatrując się w dal. Czułam jak na moich policzkach pojawia
się mimowolny rumieniec. Kiedy w końcu
się otrząsnęłam wzięłam głęboki wdech i wkroczyłam pewnym krokiem do budynku.
~*~
Skończyłam zajęcia
po dwóch godzinach. Wyszłam zmęczona, jednak bardzo zadowolona. Ruszyłam przed
siebie. Po przejściu parunastu metrów zorientowałam się, że w sumie tak
naprawdę to nie wiem jak mam wrócić do hotelu. Rozejrzałam się nerwowo. Nie
miałam pojęcia gdzie się znajdowałam, nie poznawałam żadnych budynków, ani
sklepów. Postanowiłam zaryzykować i spytać pierwszą napotkaną osobę o drogę.
Ułożyłam sobie w głowie co dokładnie powiedzieć i rozejrzałam się raz jeszcze.
Miałam szczęście, bo pod jednym ze sklepów stał jakiś młody chłopak. Wzięłam
głęboki wdech i ruszyłam w jego stronę, wciąż powtarzając sobie pytanie po
angielsku.
- um.. przepraszam? – zagadnęłam. Chłopak
odwrócił się z uśmiechem.
- tak?
- wiesz może jak dojść do XX Hotel?
- turystka? – uśmiechnął się sympatycznie.
- powiedzmy.. nie mam kompletnie pojęcia
gdzie jestem..
- idziesz cały czas prosto i przy tamtym
sklepie z bibelotami – wskazał palcem – skręcasz w prawo. A później to już
prosta droga, bo sama zobaczysz budynek.
- dziękuje bardzo. – odrzekłam i spojrzałam
na chłopaka. I wtedy coś sobie uświadomiłam. Przyglądałam mu się jeszcze
dłuższą chwilę, nie mogąc skojarzyć skąd ja go znam. Bo na pewno już gdzieś go
widziałam.
- coś nie tak? – wyrwał mnie z zamyślenia.
- przepraszam.. mam wrażenie, że skądś cię
znam.. – rzuciłam, nie myśląc
- Louis, miło mi – wyciągnął rękę w moją
stronę
- [T.I], mnie również. – przedstawiłam się,
ściskając jego dłoń jednak nie puszczając. Wciąż patrzyłam z ciekawością w jego
twarz. – kurwa wiem! – krzyknęłam po polsku, a on się wzdrygnął
- co? – zdziwił się
- ty jesteś z One Direction, zgadza się?
- owszem – zaśmiał się – zagadka rozwiązana.
– spojrzał na nasze dłonie. Kiedy się zorientowałam, że wciąż go trzymam,
zrehabilitowałam się i odskoczyłam.
- wybacz. Głupio wyszło. – podrapałam się po
tyle głowy i uśmiechnęłam. – w każdym razie dziękuję za pomoc i jeszcze raz
przepraszam. – dodałam i ruszyłam przed siebie. przez cały czas powtarzałam
sobie w myślach, jaka ja jestem głupia. Co by na to powiedziała [T.J.I]. Pewnie
miała by ze mnie wielką… o boże! Mysląc o przyjaciółce uświadomiłam sobie co
mnie przed chwilą spotkało.
- przecież tak chciała ich autografy..
jestem taka głupia. – powiedziałam do siebie i odwróciłam się z nadzieją.
Miałam szczęście. Chłopak stał wciąż w tym samym miejscu. Wzięłam głęboki
oddech i przywołałam sztuczny uśmiech na swoją twarz.
- um.. Louis? – wyszeptałam do jego pleców.
- hm? O, to ty – uśmiechnął się, ukazując
rząd białych zębów.
- przepraszam, że zawracam ci głowę ale..
taka głupia sprawa.. – zaczęłam dukać. Gdybym mogła powiedzieć to po polsku,
byłoby o wiele prościej.
- no co tam? – uśmiech nie znikał z jego
twarzy
- moja przyjaciółka bardzo was lubi.
Ucieszyłaby się gdybym zdobyła autograf chociażby jednego z was – wyszczerzyłam
się głupio. Sama nie chciałam wiedzieć jak głupio teraz wyglądam.
- nie ma sprawy! Masz coś do pisania? – no
nie, znowu to samo. Pokręciłam przecząco głową i zamyśliłam się. nagle
usłyszałam cichy śmiech chłopaka.
- co cię tak bawi? – spytałam
- śmiesznie wyglądasz jak myślisz – rzucił i
udał moją minę. Uśmiechnęłam się z zażenowaniem i odwróciłam twarz, na którą wkraczał
rumieniec. Zauważyłam, że stoimy niedaleko kawiarni. Poprosiłam szatyna by
chwilę poczekał i weszłam do środka. Chwilę potem wręczałam mu małą karteczkę i
długopis.
- proszę – oddał mi kawałek papieru, a z
jego twarzy wciąż nie znikał uśmiech.
- dziękuję ci bardzo. No to ja już pójdę.
Cześć – odwzajemniłam gest i odchodząc, pomachałam mu.
~*~
Leżałam na łóżku, w swoim hotelowym pokoju.
Dopiero teraz poczułam prawdziwe zmęczenie. Nie miałam nawet siły wstać, by
pójść na kolację. Uznając więc, że nie dam rady zrobić większego ruchu niż
podniesienie ręki, postanowiłam zadzwonić do [T.J.I] i opowiedzieć jej o dzisiejszych przygodach.
- Jak dobrze, że się W KOŃCU odezwałaś –
usłyszałam w słuchawce krzyk, akcentujący ostatnie słowa
- cześć mała – uśmiechnęłam się do siebie –
nawet nie wiesz jakie miałam dzisiaj przygody!
- opowiadaj!
- po pierwsze.. nigdy nie sądziłam, że
kiedykolwiek mnie coś takiego spotka.. – zaczęłam i opowiedziałam jej o
sytuacji z Harry’m.
- jak on wyglądał? – dopytywała – bo może
to..
- [T.J.I], przestań! Myślisz, że wszyscy
kolesie o takim imieniu mieszkający w Londynie, to on?
- no nie ale..
- a propos. Mam dla ciebie moja droga
niespodziankę – zaśmiałam się
- no mów? – zaciekawiła się
- nie zgadniesz co teraz trzymam w dłoni!
- hm.. telefon? – obydwie wybuchłyśmy
śmiechem.
- nie głupia. Spotkałam dziś ciekawą osobę..
i mam dla ciebie autograf pana Louis’a – ostatnie słowa wypowiedziałam bardzo
wyraźnie i powoli
- co?! – tak głośno krzyknęła, że aż
musiałam odsunąć telefon od ucha – boże! Nie wierzę! [T.I]! Nawet nie wiesz jak
cię kocham! – wciąż mówiła podnieconym głosem – ale jak to zrobiłaś?
Zaczęłam opowiadać przyjaciółce o całym
zdarzeniu, przekręcając w międzyczasie między palcami ową karteczkę z jego
podpisem. Nagle zamilkłam, wgapiając się w owy kawałek papieru.
- [T.I], jesteś tam?
- t.. tak.. – wyszeptałam, usiadłam
gwałtownie i przyjrzałam się karteczce po raz kolejny.
- co się dzieje?
- ej.. on..
- no co? – dopytywała zniecierpliwiona
- on mi zapisał swój numer. – rzuciłam
szybko.
- ty to masz niepojęte szczęście.. –
stwierdziła z rozżaleniem w głosie. – zadzwoń do niego!
- ale dlaczego.. – wciąż nie mogłam pojąc co
zobaczyłam, mimo, że cały czas patrzyłam na zapisane czarno na białym dziewięć
cyferek.
- a nie jesteś ciekawa? Poza tym jesteś śliczna, a on to docenił. jest
taaaaki uroczy… - [T.J.I] znów zaczęła się rozpływać.
Po godzinie dalszej rozmowy i dociekania o
co chodzi postanowiłyśmy się rozłączyć. Następnego dnia miałam mieć kolejne,
jeszcze dłuższe zajęcia więc chciałam się wyspać.
Kiedy kładłam głowę na poduszce usłyszałam
cichy dźwięk przychodzącej wiadomości. Niechętnie wyciągnęłam rękę i chwyciłam
za telefon. Jasność ekranu uderzyła w moje oczy, przetarłam je i spojrzałam na
komórkę.
”Hej mała. Nie dzwoniłaś, więc chciałem się upewnić czy się nie zgubiłaś.
;) Harry.”
Nie ukrywam, że byłam tą wiadomością naprawdę
zaskoczona. Zdążyłam zapomnieć o tym, że przecież wymieniliśmy się numerami.
Nie ukrywam również, że zrobiło mi się bardzo miło. Nie sądziłam, że chłopak się
w ogóle odezwie.
„Z małą pomocą udało mi się trafić z powrotem do hotelu. Dziękuję za
troskę. ;)”
Po odpisaniu odłożyłam komórkę i kiedy moja
głowa spotkała się z poduszką od razu odleciałam. Kiedy rano obudziły mnie
śpiewy ptaków, od razu przypomniałam sobie co mi się śniło. Tylko dlaczego
akurat w pamięć zapadły mi te duże, niebieskie tęczówki, i naprawdę
niesamowity, uroczy uśmiech? On nie może mi się podobać. Nie mogłam się
zauroczyć. Przecież to jakiś zupełnie obcy chłopak. Przecież to śmieszne i
niedorzeczne. Jestem strasznie głupia.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
zastanawiam się czy nie napisać kolejnej części. nie wiem jednak czy ten imagin jest tego warty. to totalny spontan. co o tym myślicie?
rozdział świetny :) życzę weny i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńzapraszam ---> http://1d-she-diary-beautiful-butterfly.blogspot.com
Na początku przestraszyłam się że to Larry ale całe szczęśnie nie! :D
OdpowiedzUsuńOgólnie to trochę dziwne że poznała Louisa a Harry'ego już nie, zwłaszcza że ta jej przyjaciółka tak za nim szaleje ale co ja tam wiem xD
Chcę dalszą część więc radzę ci się spieszyć! <3
No świetny jest ten imagin! :D dobrze, że jest tam jakaś dziewczyna, bo już myślałam, że będzie to tylko o Harrym i Lou :)
OdpowiedzUsuńkonieczne pisz kolejne części, bo zapowiada się fantastycznie :*
Jest świetny.
OdpowiedzUsuńNa samym początku myślałam, że chodzi o Larry'ego i i już uśmiechałam się do monitora, a tutaj nici :( Ale i tak imagin bardzo mi się spodobał :D
Mam nadzieję, że napiszesz kolejną część.
Dominika.