czwartek, 13 marca 2014

1. Zayn. (część 1)

specjalnie dla Ciebie AdaWolos, mam nadzieję, że przypadnie do gustu ;* 


Miałam kiedyś przyjaciela. Znaliśmy się praktycznie od kołyski. Każdą minutę spędzaliśmy razem. Był dla mnie jak starszy brat, którego od zawsze pragnęłam. Niesamowicie dobrze się dogadywaliśmy. Gdy mieliśmy po parę lat i bawiliśmy się w jego ogródku, na naszej ulubionej huśtawce – oświadczył mi się, wręczając lizaka w kształcie kwiatka. Był naprawdę niesamowitym człowiekiem. Kochałam go najmocniej. Wiedziałam, że zawsze mogę mu się wygadać, mogę wyrwać go z domu o każdej porze tylko po to by mnie przytulił, bo miałam zły dzień. Nie wyobrażaliśmy sobie bez siebie życia.
Pewnego jesiennego wieczora, kiedy wracałam ze szkoły, podeszłam pod jego dom. Zdziwiłam się bo wszystko było pozamykane, okna pozasłaniane. Po prostu brak jakichkolwiek oznak życia. Mimo wszystko zapukałam. Bez żadnego odzewu. Przecież mieliśmy się spotkać, porozmawiać..
Jak się potem okazało, cała jego rodzina wyjechała z miasta. Nikomu jednak nie było wiadomo z jakiego powodu. Poczułam zawód. Ogromny. Przecież byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a on nawet nie raczył mi powiedzieć co się stało. Od trzech lat nie dostałam od niego żadnej wiadomości. Jak gdyby przepadł. Nie dawał żadnych oznak życia. Nawet na głupie urodziny nie wysyłał mi najkrótszej wiadomości. Nie mogłam pojąć co się takiego stało, że nic mi nie powiedział. Przez dwa lata cierpiałam i płakałam codziennie, pytając samą siebie dlaczego tak się stało i co właściwie się stało. Jednakże od roku totalnie wyzbyłam się jakichkolwiek uczuć. No może poza nienawiścią, która z taką łatwością we mnie zakwitła. Obiecałam sobie, że już nigdy więcej się do niego nie odezwę, nawet gdybym spotkała go przypadkiem na ulicy. Zaczęłam układać sobie życie na nowo. Bez mojego niegdyś najlepszego przyjaciela.

~*~

Obudził mnie wkurzający dzwonek budzika. Niechętnie wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Byłam zła, że nawet we własne urodziny muszę pracować. Wykonałam poranną toaletę i powolnym krokiem zeszłam do kuchni.  Tam jak zwykle krzątała się moja mama.

- cześć – rzuciłam, siadając do stołu i podpierając głowę ręką
- witaj kochanie! Wszystkiego najlepszego moja dorosła dziewczynko - uścisnęła mnie i wycałowała
- dzięki mamo – zaśmiałam się a humor od razu mi się poprawił.

Zjadłam szybkie śniadanie i wypiłam kawę. Chwytając za torebkę ucałowałam mamę na pożegnanie i wyszłam z domu, by paręnaście minut później wchodzić już do kawiarni, gdzie pracowałam.

- witam wszystkich! – krzyknęłam widząc krzątającą się Nicole i szefa.
- cześć! Wszystkiego najlepszego mała – krzyknęła brunetka, podbiegając do mnie i całując
- to ja się dołączam – zaśmiał się  mój szef.
- dzięki, jesteście kochani – uśmiechnęłam się i ruszyłam na zaplecze, by się przebrać.

Dziś było wyjątkowo mało klientów. A, że miałam tego dnia swoje święto, szef pozwolił mi wyjść wcześniej. Bardzo się zdziwiłam, bo zazwyczaj kazał nam pracować bite osiem godzin. Jednak nie kłócąc się z nim wybiegłam z kawiarni i ruszyłam z powrotem do domu.

Kiedy weszłam do przedpokoju wydawało się być dziwnie cicho. Zawsze mama krzątała się po domu, albo sprzątając albo coś gotując. A dzisiaj był totalny spokój. Nagle zza drzwi salonu wyłoniła się moja rodzicielka

- już jesteś! jak dobrze – wyszczerzyła się
- szef wyjątkowo okazał mi łaskę – stwierdziłam, odkładając torebkę
- to świetnie się składa, bo masz gościa – mówiła podekscytowana. Ciekawiło mnie dlaczego ma taki humor. Wzruszyłam jednak ramionami i weszłam do pokoju. Rozejrzałam się, ale nikogo tam nie było.

Nagle zza mebli wyskoczyli wszyscy moi znajomi krzycząc „NIESPODZIANKA!”. Byłam totalnie zaskoczona i wzruszona. Poczułam jak moja przyjaciółka, wiesza się na mnie i obcałowuje.

- najlepszego stara! – krzyczała roześmiana
- dziękuję, dziękuję wam! – mówiłam, ze łzami wzruszenia. [T.J.I]  wręczyła mi kieliszek z szampanem i wzniosła toast. Byłam niesamowicie szczęśliwa. W życiu bym się nie spodziewała czegoś takiego po moich znajomych i mamie, która najpewniej brała w tym wszystkim udział. Nagle usłyszałam jej zadowolony głos.

- [T.I], mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. – odwróciłam się zdziwiona w jej stronę. W tym samym momencie zza jej pleców wyłonił się wysoki chłopak o brązowych oczach i ślicznym uśmiechu. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Przecież.. przecież to..

- witaj [T.I] – usłyszałam jego głos.
- Zayn.. – wyszeptałam, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Bardzo się zmienił. Zarost, zupełnie inna fryzura. Jednak głębia i blask jego oczu pozostały. W pierwszych sekundach rozpierała mnie radość. Nareszcie, po tylu latach.. jednak ten stan szybko minął. Poczułam jak złość coraz bardziej we mnie rośnie. Odstawiłam kieliszek i podeszłam do chłopaka. Spojrzałam w górę, bo jak się okazało, był o co najmniej dwie głowy wyższy ode mnie. Patrzyłam w jego czekoladowe, błyszczące oczy, w jego uśmiechniętą twarz. Poczułam straszną złość i w następnej chwili uderzyłam go z całej siły w twarz. Nie czekając na jakąkolwiek reakcję pobiegłam na górę, do swojego pokoju.


Siedziałam na łóżku, spoglądając przez okno i kiwając się to do przodu to do tyłu. Nagle usłyszałam pukanie, a zaraz potem poczułam ciepłą dłoń mojej mamy.

- co się dzieje?
- jak mogłaś mi to zrobić? – zaczęłam, czując jak łzy napływają mi do oczu – sama wiesz jak długo cierpiałam. W końcu udało mi się pogodzić z jego odejściem, a ty go zapraszasz od tak.. w dodatku w moje urodziny.. jak mogłaś.. nie chcę go widzieć. Nienawidzę go! – zwróciłam zapłakaną twarz w jej stronę.
- słonko.. – założyła kosmyk moich włosów za ucho i uśmiechnęła się delikatnie – dobrze pamiętam jak cierpiałaś. Jednak wiem też, że  bardzo za nim tęskniłaś.
- nieprawda! – krzyknęłam odwracając twarz
- słyszałam.. co noc wypowiadasz przez sen jego imię. Słyszałam  i widziałam jak to wszystko przeżywasz. mimo, że sama siebie oszukiwałaś. Nie mogłam tego wytrzymać. Nie chciałam byś dłużej cierpiała. Chciałam dla ciebie dobrze córciu..
- wiem mamo..– wyszeptałam, wtulając się w moją rodzicielkę.
- porozmawiasz z nim? – spytała cicho
- nie wiem.. chyba nie jestem na to jeszcze gotowa..
- no dobrze. Powiem mu w takim razie, że spotkacie się kiedy indziej. Wracaj do gości – rzuciła i ucałowała mnie w czoło.

Kiedy zeszłam na dół, po ogarnięciu się wszyscy siedzieli na podłodze i kanapach wyczekując mojego powrotu. Widząc mnie, [T.J.I] od razu podbiegła z niemrawą miną.
- w porządku? – wyszeptała, obejmując mnie.
- tak – uśmiechnęłam się – czas na zabawę! – wykrzyknęłam, a reszta gości mi zawtórowała i impreza zaczęła się rozkręcać.

~*~

Leżałam na plecach, przykryta po sam nos i wpatrywałam się tępo w sufit. Nie mogłam przestać myśleć o dzisiejszych wydarzeniach. O nagłym pojawieniu się Zayn’a i o jego beztrosce. Jak on mógł zachować się tak jak gdyby nic się nie stało. Jak gdyby od naszego ostatniego spotkania minął zaledwie tydzień.
Całą noc nie zmrużyłam oka, a rano poczłapałam do kuchni na wpół żywa.

- dzień dobry – rzuciłam, widząc moją rodzicielkę
- co tak wcześnie? W weekend? – zdziwiła się, stawiając mi przed nosem talerz świeżo zrobionych naleśników.
- nie mogłam spać.
- Zayn dzwonił.. – rzekła nagle. Poczułam jak kawałek jedzenia zatrzymuje mi się w gardle i zaczynam się krztusić.
- nie obchodzi mnie to. – stwierdziłam z obojętnością i wstałam by zrobić sobie kawę.
- słońce.. a może on miał powód żeby tak nagle wyjechać? Nie interesuje cię to?
- nie interesuje mnie już nic co z nim związane.
- myślę, że powinno cię zainteresować. –rzuciła tajemniczo. Spojrzałam na nią znad talerza, unosząc brew
- mamo, czy ty coś wiesz?
- wiem, że powinniście porozmawiać. – uśmiechnęła się do mnie i wyszła z kuchni.

~*~

- [T.I] , proszę, porozmawiajmy.. – usłyszałam jego głos. nie odwróciłam wzroku. Nie chciałam go widzieć. Byłam pewna, że jeśli jeszcze raz spojrzę mu w oczy na pewno się ugnę. Wstrzymałam oddech i zrobiłam krok do przodu. wtedy poczułam uścisk na nadgarstku.

- poczekaj.. – rzucił cicho.
- wystarczająco długo czekałam. – wyszeptałam do siebie i wyrwałam rękę z jego uścisku.
- [T.I], przepraszam! – krzyknął kiedy odeszłam. Poczułam rosnącą złość. Moje nerwy były na ostatkach sił. W końcu nie wytrzymałam. Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem podeszłam do wciąż wpatrującego się we mnie Zayn’a.

- przepraszam?! Po takim czasie stać cię tylko na jakieś marne przepraszam?! Co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, że wszystko ujdzie ci na sucho?! Ty cholerny zdrajco! Jak mogłeś mi to zrobić! Jak mogłeś nie dawać znaku życia! Jak mogłeś zostawić mnie całkiem samą! Tak bardzo cię potrzebowałam! – krzyczałam, kompletnie nad sobą nie panując i waląc chłopaka pięściami w tors. z moich oczu leciały strumienie łez, moje włosy były w kompletnym nieładzie. Teraz zależało mi jedynie na uwolnieniu swojej złości, swojego żalu – ty cholerny zdrajco! Nienawidzę cię! – nie przestawałam go bić. Nagle poczułam jak obejmuje mnie ramionami i przyciąga bliżej siebie.

- zostaw mnie! – wyrwałam się z jego objęć. Nie dał za wygraną. Przyciągnął mnie raz jeszcze i przytulił. Jednak tym razem mocniej, bym nie mogła się wyrwać. Czułam jego gorące dłonie na plecach, jego twarz wtuloną w moje włosy.

- przepraszam.. tak bardzo cię przepraszam.  – szeptał – nie mogłem ci powiedzieć. Musiałem wyjechać z kraju. Byłem chory, ale nie chciałem cię martwić. Musieliśmy się przeprowadzić, sprzedać dom, by opłacić klinikę.  Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo pragnę, byś mi wybaczyła. – podniósł moją twarz jedną ze swoich ogromnych dłoni i spojrzał prosto w oczy – tęskniłem [T.I]. – wyszeptał i uśmiechnął się nieśmiało. Wtuliłam twarz w jego tors i oplotłam rękami jego talię.

Tak bardzo mi tego brakowało. Jego bliskości, jego głosu, jego ciepła. W końcu wrócił. Mój Zayn.

- kocham cię braciszku. – wyszeptałam, nie podnosząc głowy.
- ja ciebie też. – odpowiedział równie cicho, a w jego głosie rozpoznałam, że się uśmiecha. 

Przyciągnął mnie ponownie i zamarliśmy w wytęsknionym objęciu.

- dlaczego mi nie powiedziałeś o chorobie? Przecież bym ci pomogła..- zaczęłam po chwili
- nie chciałem cię martwić. A gdyby leczenie się nie udało? Nie wybaczyłbym sobie gdybyś miała przeze mnie cierpieć..
- ale się udało. A ja i tak cierpiałam. Najważniejsze, że jest już wszystko dobrze.. prawda? – uniosłam głowę, spoglądając w jego ogromne oczy
- tak mała. – uśmiechnął się do mnie i musnął kciukiem mój policzek.


5 komentarzy:

  1. Bony czytam go jadąc autobusem do pracy i mam łzy w oczkach. Piękny i idealny imagine. Jesteś najlepsza! Bardzo dziękuję za dedykację! Kocham bardzo.:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy aby na pewno wszytko jest dobrze? Skoro to jest część 1 to znaczy, że będą jeszcze jakieś kolejne jeżeli chodzi o ten imagin?
    Boski jest <3 kocham takie rozstania i powroty :-D
    Czekam na kolejne SPAMY :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże znowu zapomniałam czegoś dodać!
      To zdjęcie jest cudowne! Zayn to moja pierwsza miłość i przez tą fotkę chyba wróciła :-D ale i tak kocham najbardziej Horanka <3

      Usuń
  3. Świetne!
    Wybacz, że dopiero teraz to przeczytałam, ale nie mogłam zorganizować sobie czasu.
    Nie mogę doczekać się kolejnej części.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo madra ja, siedze sobie na lozku i tak placze przez ta koncowke.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K